2020-01-09 11:41:05 Czy wiecie, że Polacy są mistrzami w faszerowaniu drobiu antybiotykami?
Drób nie jest zdrową alternatywą dla wołowiny?
Stereotyp jest taki, że to mięso drobiowe jest zdrowszą alternatywą dla czerwonego mięsa. Choć to też pewnie zależy od tego, z kim się rozmawia. Nawet byłabym skłonna zgodzić się z tą tezą gdyby nie fakt, który jest wiedzą powszechną. A mianowicie z tym, że zarówno kurczęta, jak i indyki z hodowli przemysłowych są masowo i w ogromnych ilościach karmione antybiotykami. Jak się okazuje dzięki świeżo upublicznionemu raportowi (styczeń 2020) Europejskiej Agencji Leków wyróżniamy się na tle Europy. W jej krajach ilość podawanych profilaktycznie leków bakterio i wirusobójczych spadła o 20 procent. Tymczasem w naszej Ojczyźnie w ostatnich latach dawka podawana tym ptakom wzrosła o 30 procent. Co dostają kurki? Aż 73% wszystkich światowo dostępnych leków na wszystkie poważniejsze choroby świata. Skoro obecnie już większość społeczeństwa przez nagminne nadużywanie antybiotyków choruje na lekooprność ciężko mi uwierzyć, że takie mięso w jakikolwiek sposób może wpłynąć pozytywnie na nasze zdrowie.
Pół miliarda zwierząt ląduje co dzień na naszych talerzach i nikt o tym nie postuje?
Czy tylko ja widzę w tym hipokryzję? Muszę się odnieść do tego, co się dzieje w Australii. Wszyscy o tym piszą, ale w mojej ocenie nie w takim kontekście, jak trzeba. Co druga osoba wśród moich znajomych publikuje makabryczne zdjęcia zwierząt spalonych i zwęglonych w pożarach. Część pisze o tym w kontekście ekologicznym, ale nie rozwija tematu. Jakby była to drażliwa kwestia. A moim zdaniem należy o tym mówić i to głośno. Ja wiem, że koala, czy kangur to takie słodkie zwierzęta… Dzięki czemu łatwiej nam - homo sapiens - wykrzesać z siebie w ich kontekście empatię. Nie to, co indyczki, kurczaki, krowy, czy świnie które przy hodowli masowej są traktowane w nieludzki sposób. My kupując pięknie opakowaną w plastik (!) pierś kurczaka nie doświadczamy procesu w jakim to zwierzę zostało zabite. Nie interesuje on nas w ogóle. Jest to wygodne. Tak jest łatwiej niż borykać się z wyrzutami sumienia i moralnym niepokojem. Co zresztą tym, którzy je produkują jest poniekąd na rękę. Tymczasem to co kupimy ma realny wpływ na to co się dzieje z naszą planetą. Mało się mówi, o tym dlaczego weganizm, czy wegetarianizm ma sens. Ludzie podskórnie czują, że w tych pożarach w Australii i konsumpcjonizmie jest coś nie tak, ale… wygodniej jest napisać #prayforaustralia, czy nawet wysłać parę groszy na pomoc ludziom, którzy w pożarach stracili dobytek niż zgłębić temat.
- Dlaczego warto zostać weganinem?
Tylko od początku roku w USA już zabito ponad miliard zwierząt.
W Polsce rocznie ginie 840 milionów zwierząt lądowych.
W Polsce 50 tysięcy świń rocznie jest zabijane na mięso, w tym aby stłoczone na małych powierzchniach nie robiły sobie krzywdy zawczasu ucina im się uszy oraz ogony, bez znieczulenia. Po 6 miesiącach egzystencji są ubijane.
Aby krowa dawała mleko musi być w ciąży. Zatem regularnie jest zapładniana sztucznie i aby była wydajna cielak, którego rodzi ma nacinany żywcem język, aby nie podpijał mleka z jej piersi (wówczas ssanie sprawia mu ból). Ponadto jest głodzony, aby jego mięso miało odpowiedni koloryt - wówczas jest droższe. A krowa nieustannie podłączona do maszyn cierpi na bóle związane z bezruchem.
Z powodu stłoczenia i braku ruchu kury (brojlery) są tak spasione, że gdyby je puścić wolno nie są w stanie chodzić. Aby się nawzajem nie raniły - ucinane są im dzioby. Kogut zazwyczaj po urodzeniu jest mielony żywcem, bo nie znosi jaj przez co jest mało użyteczny. W ciągu roku jedynie około 700 milionów kur ginie w Polsce.
Ryby nawet te łowione w sposób “zrównoważony” poprzez sposób ich łowienia zabijają przy okazji wszystkie inne stworzenia które złapały się w około 50 km sieć. Zanim zostaną zlokalizowane i z niej wyplątane - uduszą się. Zresztą ryby, które są łowione również giną w sieci uduszone. Ryby hodowlane zabija się poprzez wrzucenia je do kontenerów z lodem lub z dużym stężeniem dwutlenku węgla - giną bo nie mają czym oddychać. ONZ podaje dane o 150 miliardach zwierząt zabijanych rocznie.
Dziennie na świecie ginie “pi razy drzwi” 410 milionów zwierząt. W Australii oszacowano około 480 milionów zwierząt zabitych na obszarach spalonych. Tymczasem szklanka mleka, suszi, nuggetsy, hamburgery, schabowy, steczek, skórzane buciki czy torebki kosztują znacznie więcej cierpienia istot czujących. Co ciekawe nie zdarzyło mi się widzieć, żeby ktoś kupując je czy jedząc nad nimi płakał…
Źródła: innpoland.pl, noizz.pl, Andrzej Saramonowicz (profil prywatny na Facebooku)